Największą dumą Bałcziku jest ogród wraz z pałacem królowej
Marii, do którego przyjeżdżają turyści odwiedzający całą Bułgarię. Pierwotnie
wybudowano pałac, potem także ogród. Szacuje się, że powstał ok 1926 roku. Kiedy
rumuńska królowa Maria przyjechała do Bałczika, to miejsce bardzo ją oczarowało
i postanowiła się tu osiedlić.
Pałacyk jest bardzo mały. W nim znajduje się
tylko kilka pomieszczeń i muszę przyznać, że nie zrobił na mnie wrażenia. Sam
pałacyk wygląda jak minaret, przez co wielu myli go z meczetem.
W ogrodzie znajduje się ok. 3500 różnych gatunków kwiatów i
roślin. Jest tutaj także druga co do wielkości w Europie po Monako kolekcja
kaktusów. Podobno na terenie ogrodu znajduje się także mini zoo, muszę przyznać,
że nie widziałam tam nic, przynajmniej sobie nie przypominam ;).
W kompleksie tym nie tylko można wypoczywać, spotkaliśmy
parę młodą, która robiła sobie sesję ślubną, a inna para brała nawet ślub.
Mam nadzieję, że ogród spodobał się Wam tak samo jak mnie. W poprzednim poście pisałam, że być może pojadę w grudniu do Paryża. Wszystko wskazuje na to, że tak i 3 grudnia będę w drodze do Paryża. Nie mogę się już doczekać... :))
Faktycznie ciekawie ogród wygląda, lubię takie miejsca. Najbardziej spodobało mi się ostatnie ujęcie :) A Paryż fajna sprawa, początkiem grudnia pewnie będzie już tam świątecznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda
Ciekawie wygląda ten ogród. Mam nadzieję, że będziesz miała okazję porównać go z tym w Wersalu. Ale Ci dobrze z tym Paryżem ;) Od dawna myślałam o wybraniu się tam w okolicach świąt. Przystrojone Champs Elysees... Ehh marzenia! Czekam na zimowe relacje z tego miasta;)
OdpowiedzUsuńciekawie wygląda ten ogród :D
OdpowiedzUsuń